13 grudnia 2016

Odpowiedzialność sprzedawcy/usługodawcy za zdrowie klienta

W Polsce na dobre zagościł trend na zdrowy styl życia. Otwiera się coraz więcej siłowni, klubów fitness, spa, sklepów ze zdrową żywnością, restauracji wegetariańskich i wegańskich. Powstają nowe przedsiębiorstwa specjalizujące się w dostarczaniu eko produktów, Polacy chętnie korzystają z usług dietetyków, instruktorów, specjalistów. Wszystko po to, żeby cieszyć się zdrowiem i dobrą formą. Niewątpliwie rynek związany ze zdrowym stylem życia jest atrakcyjny dla przedsiębiorców, ciągle się rozwija, a konsumpcja rośnie i jak na razie trend jest wzrostowy. 

W biznesie zdrowotnym trzeba uważać na zdrowie klientów

Z uwagi na rosnące zainteresowanie organów nadzoru rynku konsumenckiego nad prawidłowością funkcjonowania przedsiębiorców oferujących zdrowe produkty i usługi prozdrowotne, chciałbym wskazać, jakich postanowień w regulaminach, czy umowach z konsumentami przedsiębiorcy powinni unikać. Kwestie zdrowotne są bardzo wrażliwe, a jakiekolwiek szkody na zdrowiu klientów mogą wiązać się z poważnymi konsekwencjami finansowymi. Stąd wśród przedsiębiorców czasami pojawia się pokusa, aby odpowiedzialność za szkody na zdrowiu wyłączyć lub ograniczyć w określonym stopniu. Jak się jednak okazuje, Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów kwestionuje właściwie jakikolwiek sposoby ograniczenia odpowiedzialności za zdrowie klientów. 


Poniżej znajdują się wybrane spośród 6.674 klauzul niedozwolone postanowienia, których przedsiębiorcy powinni się wystrzegać w relacjach z konsumentami. Dotyczą one różnych podmiotów: aptek, siłowni, przychodni, sklepów ze zdrową żywnością itd., a nawet biur turystycznych. Pełny rejestr klauzul niedozwolonych można pobrać TUTAJ


Numer klauzuli: 592
Pozwany: Renata Konar i Renata Kuklińska Internetowe Biuro Podróży Karpatia Spółka cywilna w Nowym Sączu
Treść postanowienia: „Biuro wyłącza odpowiedzialność odszkodowawczą z tytułu następstw nieszczęśliwych wypadków oraz utraty zdrowia w zakresie przekraczającym kwoty gwarantowane polisą”

837
Arkadiusz Uchacz, Marta Uchacz i Izabela Staniowska
„Osoby przebywające w klubie korzystają z sauny, solarium oraz ćwiczą na własne ryzyko. Klub nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie urazy powstałe podczas treningu na sali”

1134
JET TOURISTIC POLAND Sp. z o.o.
"JET TOURISTIC POLAND Sp. z o. o. nie odpowiada za szkody osobiste, materialne, np. kradzież, utrata zdrowia, śmierć oraz za straty moralne, koszty utraconego urlopu i koszty z tym związane, utracone zyski itp."

1784
Remplus Marcin Remplewicz sp.k. w Poznaniu
"Członek klubu korzysta z usług klubu na własną odpowiedzialność i nie może zgłaszać pod adresem klubu żadnych roszczeń z tytułu uszkodzenia ciała lub utraty czy pogorszenia zdrowia w związku z korzystaniem z usług klubu"

3671
Jolanta Kotkowska -Wasilewska, Piotr Górmiński, Wirgiliusz Tyras - wspólnicy spółki cywilnej Apteka Lipowa P. Górmiński, W.Tyras, J.Kotkowska-Wasilewska
"Apteka Lipowa nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody będące konsekwencją korzystania lub niemożności korzystania z Witryny, w szczególności za jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu, którego przyczyną jest korzystanie lub niewłaściwe korzystanie z treści"

4904
Wrocławski Park Wodny S.A. we Wrocławiu
"WPW S.A. nie ponosi odpowiedzialności za uszczerbek na zdrowiu, jakie poniesie osoba, która korzystała z solarium"


Powyższe klauzule obrazują, jak ciężko uwolnić się przedsiębiorcy od odpowiedzialności w przypadku, gdy jego klientowi stanie się krzywda. Nie można umownie ograniczyć  odpowiedzialności na przyszłość, gdyż jest to sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami, jak chociażby art. 415 Kodeksu cywilnego:
Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.

Wobec tego, jeżeli konsument wykaże winę przedsiębiorcy w powstaniu szkody, a także związek przyczono-skutkowy pomiędzy zdarzeniem, a szkodą, to przedsiębiorca (co do zasady) będzie zmuszony ponieść konsekwencje zdarzenia, któremu nie zapobiegł. Dodatkowo, jeżeli postanowienie wyłączające odpowiedzialność, lub ograniczające prawa konsumenta znajdzie się w umowie z nim zawartej (nawet w regulaminie, warunkach umowy itp.), przedsiębiorca może ponieść konsekwencje stosowania takiej klauzuli (kara finansowa, wpisanie klauzuli do rejestru klauzul niedozwolonych). 

Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem. Kontakt do mnie.  

Przeczytaj również:

6 grudnia 2016

Odprawa dla pracownika przy zwolnieniu indywidualnym

Odprawa pieniężna na wypadek zwolnienia z pracy, która dotyczy zwolnień grupowych, w określonych przypadkach, przysługuje również indywidualnie zwalnianemu pracownikowi. Regulacje prawne w zakresie odprawy pieniężnej zostały zawarte w ustawie z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (tzw. ustawa o zwolnieniach grupowych), której postanowienia weźmiemy na warsztat i dokładnie sprawdzimy, kiedy pracownikowi przysługuje prawo do odprawy.

Odprawa pieniężna przysługuje niekiedy indywidualnie zwalnianemu pracownikowi

Odprawa pieniężna przysługuje w przypadku, kiedy:
  1. pracodawca zatrudnia co najmniej 20 pracowników,
  2. pracodawca zwalnia nie więcej pracowników, niż przy zwolnieniach grupowych, tj. mniej niż 10 pracowników, jeżeli zatrudnia do 99 pracowników, mniej niż 10% pracowników, jeżeli zatrudnia 100-299 pracowników, mniej niż 30 pracowników, jeżeli zatrudnia co najmniej 300 pracowników,
  3. przyczyna zwolnienia nie dotyczy pracownika,
  4. pracownik nie współprzyczynił się do zwolnienia,
  5. umowa o pracę rozwiązuje się przez: 1) wypowiedzenie jej przez pracodawcę, 2) porozumienie stron zawarte z inicjatywy pracodawcy, 3) nieprzyjęcie przez pracownika nowych warunków pracy i płacy zaproponowanych przez pracodawcę w ramach wypowiedzenia zmieniającego*.

Jako przyczynę niedotyczącą pracowników uznaje się każdą, która leży wyłącznie po stronie pracodawcy, przez co wola rozwiązania stosunku pracy wyszła od niego, a pracownik nie przyczynił się do podjęcia takiej decyzji. Jako dobry przykład można wskazać zwolnienie z powodów ekonomicznych, gdy pracodawcę nie stać na utrzymywanie danego miejsca pracy albo filii przedsiębiorstwa. Może to być również zautomatyzowanie procesu produkcji, przez co pracę człowieka zastąpi maszyna, a człowiek jest dalej zbędny. 


Pracownikowi nie będzie przysługiwało prawo do odprawy, jeżeli:
  1. umowę wypowie pracownik,
  2. umowa zostanie rozwiązana za porozumieniem stron z inicjatywy pracownika,
  3. umowę wypowie pracodawca z powodu leżącego po stronie pracownika albo z przyczyn „mieszanych”, zarówno dotyczących pracownika, jak i niedotyczących,
  4. umowa na czas określony lub na okres próbny rozwiązała się wskutek upływu czasu, na jaki została zawarta,
  5. pracownik odmówił przyjęcia nowych warunków pracy lub płacy z nieuzasadnionej przyczyny, gdyż odmowę traktuje się wówczas jako współprzyczynę zwolnienia (wyrok SN z 6.1.2009 r., II PK 108/08, Legalis). Przy tym, jeżeli pracownik nie zgadza się na nowe warunki, dotyczące wyłącznie obniżenia wynagrodzenia, z reguły jego odmowa nie stanowi współprzyczyny rozwiązania z nim umowy o pracę (por. wyr. SN z 4.7.2001 r., I PKN 521/00, OSNAPiUS 2003/10/244)**.

Wysokość odprawy jest uzależniona od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy i przedstawia się następująco:

1) jednomiesięczne wynagrodzenie, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy krócej niż 2 lata;

2) dwumiesięczne wynagrodzenie, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy od 2 do 8 lat;

3) trzymiesięczne wynagrodzenie, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy ponad 8 lat.

W ustawie zastrzeżono, że odprawa pieniężna nie może przekraczać kwoty 15-krotnego minimalnego wynagrodzenia za pracę.


Ustawa nie precyzuje dokładnie, jak liczyć okres zatrudnienia, stąd wykształciły się dwa poglądy. Pierwszy z nich i dominujący głosi, że okres zatrudnienia należy rozumieć jako łączny okres pozostawania danego pracownika w stosunku pracy u tego samego pracodawcy. Pogląd ten opiera się na uchwale SN (7) z 15.1.2003 r. (III PZP 20/02, Legalis), w której Sąd uznał, że przy ustalaniu okresu wypowiedzenia umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony uwzględnia się wszystkie okresy zatrudnienia u tego samego (danego) pracodawcy. (...) Oznacza to, że staż pracy u danego pracodawcy, od którego zależy wysokość odprawy, obejmuje wszystkie okresy pracy na podstawie stosunku pracy, bez względu na długość i ilość przerw. Takie podejście powoduje też, że dla ustalenia stażu pracy, od którego zależy wysokość odprawy nie mają znaczenia również przyczyny tych przerw, czyli inaczej mówiąc bez względu na powód zakończenia zatrudnienia pracownika***. Co ciekawe, w przypadku zwolnienia, a następnie ponownego zatrudnienia i zwolnienia tego samego pracownika, zgodnie z tym poglądem, okres zatrudnienia nie będzie liczył się od wypłaty ostatniej odprawy, ale będzie to de facto również okres, za który już została odprawa wypłacona.


Drugi, mniej popularny pogląd, chociaż stosowany przez niektóre sądy stanowi, że do okresu zatrudnienia wlicza się ostatni, nieprzerwany stosunek pracy. W każdy razie należy zauważyć należy, że do okresu nie zalicza się wykonywania pracy na innej podstawie niż stosunek pracy, czyli np. umowy zlecenia, umowy o dzieło. 


Wysokość odprawy pieniężnej ustala się według zasad obowiązujących przy obliczaniu ekwiwalentu pieniężnego za urlop wypoczynkowy. Sposób obliczania został uregulowany w Rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 8 stycznia 1997 r. w sprawie szczegółowych zasad udzielania urlopu wypoczynkowego, ustalania i wypłacania wynagrodzenia za czas urlopu oraz ekwiwalentu pieniężnego za urlop. Szczerze mówiąc, sposób obliczania jest dość pogmatwany i skomplikowany, stąd należy dobrze wczytać się w przepisy rozporządzenia.  

Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem. Kontakt do mnie. 

* Ewa Drzewiecka, Zwolnienie indywidualne na podstawie tzw. ustawy o zwolnieniach grupowych, Legalis,
** tamże,*** T. Niedziński, Edyta Nurzyńska-Wereszczyńska, Ustawa o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Komentarz [w:] Ustawa o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Komentarz praktyczny z orzecznictwem i przykładami. Kazusy. Wzory pism. Schematy, tabele. Warszawa 2016.

27 listopada 2016

Po co nam prawo?

Ostatnio dużo się dzieje około prawa. Tematy takie jak spór o Trybunał Konstytucyjny, ustawa antyaborcyjna, zaostrzenie kar dla przestępców, uszczelnianie systemu podatkowego, umowy międzynarodowe (np. FACTA, CETA) przewijają się przez media i są gorąco komentowane przez społeczeństwo. Prawo oddziałuje na nasze życie codziennie i to w stopniu co raz bardziej odczuwalnym. Regulacje, sankcje, nakazy regulują właściwie każdą sferę naszego życia - prywatną, gospodarczą, zawodową, polityczną, kulturalną. Czy jednak prawo to wyłącznie narzędzie kontroli, władzy? Jaka jest rzeczywista rola prawa w społeczeństwie? Po co nam prawo? Chciałbym pokazać Wam aspekty prawa, których nie widać na co dzień, a które stanowią o jego istocie. Prawo jest nam niezbędne. 

Po co nam prawo?

Prawo w swoim pierwotnym znaczeniu, to porozumienie społeczne, międzyludzka umowa. Gdy zaczęły tworzyć się zręby społeczności (plemiona, osady), zorganizowane grupy ludzi potrzebowały stworzyć reguły, które sankcjonowały, co jest dobre, a co złe - co wolno, a czego nie można. Każdy człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, a jeśli nie wie, czego spodziewać się po drugim człowieku, to tego bezpieczeństwa nie zazna. Dopiero, gdy ludzie umówią się, że czegoś nie wolno - nie wolno kraść, zabijać, gwałcić - to mogą zacząć organizować swoje życia, ponieważ wiedzą, że gromadząc zapasy żywności na zimę nikt nie może im ich zabrać i nikt nie może wyrządzić im krzywdy. A jeżeli to zrobi, spotka go kara. Mogą zakładać rodziny, ponieważ mają poczucie, że małżonkowie, jak i dzieci są pod ochroną. Nie tylko ojca rodziny, ale tworu społecznego, jakim jest wymiar sprawiedliwości. Nie przestrzeganie zasad wiąże się z karą. Kara odstrasza. Strach przed karą to spokój. 


Prawo jako gwarant równości.
Rolą prawa jest zagwarantowanie, aby wszyscy ludzie byli sobie równi. Mogą być biedni i bogaci, wykształceni i bez wykształcenia, kolorowi, różnej płci, odmiennej orientacji seksualnej, politycznej, różnego wyznania, ale wszyscy są równi wobec prawa - tak samo, jak wobec śmierci. Śmierć dotyczy każdego i prawo powinno dotyczyć każdego. Dzisiaj to brzmi jak banał, ale jeszcze niedawno nie było to takie oczywiste. Gorzej, prawo było używane do sankcjonowania podziałów społecznych: apartheid w RPA, nazistowskie Niemcy, niewolnictwo w USA, ograniczone prawa kobiet. Obecnie również są głosy, że prawo nie jest równe wobec wszystkich. Jest to jednak bolączka wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, w których prawo sprawują ludzie. A zatem, jest to problem sumienia i moralności ludzi. Prawo może być idealne, ale bez jego egzekucji będzie jedynie pustą ideą. 

Spójrzmy, w jaki sposób prawo stoi na straży gwarancji równości na przykładzie przepisu art. 148 § 1 Kodeksu karnego:
Kto zabija człowieka,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
Zauważmy, że przepis ustawy karnej, jako ofiarę podlegającą ochronie wskazuje człowieka. A więc każdego człowieka. Nie rozróżnia ofiary w żaden sposób. Dla przykładu, Najstarszy Zwód Prawa Polskiego (tzw. księga elbląska), zbiór praw z okresu ok. XII-XIV wieku, stanowił:
Jeśli zabitym jest rycerz albo kupiec, zań płaci on 50 grzywien. Za Niemca, którego Polacy nazywają gościem, płaci 30 grzywien. 
W przypadku zabicia chłopa, kara wynosiła 30 grzywien. Jak widać, prawo odzwierciedlało podziały społeczne na stany, sankcjonowało nierówność ludzi. Aktualnie, prawo równo traktuje również sprawców przestępstwa. Przepis nie wskazuje konkretnej osoby popełniającej przestępstwo, np. "mężczyzna, który zabija...", "obcokrajowiec, który zabija..." itd. Podmiotem tego przepisu może być każdy, a więc i kara przewidziana za to przestępstwo może spotkać każdego, kto się tego przestępstwa dopuści. Wymiar kary jest kwestią zbyt złożoną, aby ją poruszać, gdyż zależy od wielu czynników, które badane są i oceniane przez sędziego. Jednakże wobec winnego, kara zawsze zostanie wymierzona.


Prawo jako gwarant obrotu gospodarczego.
Kiedy w społeczeństwie zostało zagwarantowane poczucie bezpieczeństwa osobistego, jego członkowie mogli zacząć bez obaw gromadzić dobra, wykonywać pracę i świadczyć ją na rzecz innych, a także handlować. Powstał obrót gospodarczy. Ludzie zaczęli się bogacić swoją pracą i umiejętnościami, lecz wtedy pojawili się tacy, którzy chcieli się bogacić kosztem innych. Nieuczciwość, oszustwa i nadużycia kontrahentów poważnie zagroziły interesom przedsiębiorców. Dlatego prawo, w odpowiedzi na potrzebę społeczną, zaczęło regulować obrót gospodarczy. Dzisiaj przedsiębiorcy narzekają na ogrom legislacji i formalizmu związanego z prowadzeniem przedsiębiorstwa, gdyż gdzieś po drodze została zatracona granica pomiędzy ochroną państwa a interwencjonizmem państwowym. Jednakże, prawo wciąż pełni rolę strażnika obrotu, chroni, a także egzekwuje należne świadczenia. Weźmy przepis art. 471 Kodeksu cywilnego, stanowiący:
Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi.
Jest to jeden z wielu przepisów normujących skutki niewłaściwego zachowania drugiej strony umowy. Przepis, który działa bez względu na to, czy strony zawrą go w umowie, gdyż działa nawet w przypadku umów ustnych lub zawieranych bez jakichkolwiek uzgodnień. Zauważmy, że jest to przepis obiektywny, który przewiduje takie okoliczności, które mogły spowodować całkowity brak możliwości wykonania umowy, za które dłużnik nie powinien ponosić odpowiedzialności. Zatem, prawo chroni wierzyciela, ale równocześnie daje dłużnikowi możliwość wytłumaczenia się. Dzięki temu nie dochodzi do nadużyć ze strony wierzycieli. Prawo jest niezbędne dla unormowania relacji gospodarczych, w których co raz częściej mamy do czynienia z nierównością ekonomiczną stron umowy. Wielkie korporacje na płaszczyźnie prawnej są równe małym przedsiębiorcom, gdyż ustawy przewidują przepisy bezwzględnie obowiązujące, nie dające się wyłączyć, ani zmienić w drodze umowy. Stąd wygrywane są procesy przeciwko międzynarodowym koncernom, gdyż prawo obowiązuje je tak samo, bez względu na wielkość kapitału i działu prawnego. Co więcej, dla gwarancji przestrzegania prawa powołane zostały specjalne organy jak chociażby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Warto również zauważyć, że przedsiębiorcy co raz częściej sami między sobą tworzą swoiste regulacje prawne, jak i powołują własne sądownictwo, które ma na celu dodatkową ochronę praw w kwestiach bardzo złożonych i delikatnych dla biznesu.


Prawo jako gwarant sprawiedliwości społecznej.
Najważniejszą rolę, jaką pełni obecnie prawo, to gwarancja sprawiedliwości społecznej. Dzięki poszczególnym normom prawnym, każdy człowiek może mieć pewność, że chronione są wszelkie jego przyrodzone dobra, takie jak życie, godność, wolność, swoboda sumienia. Prawa naturalne zostały ujęte w przepisy i obwarowane sankcjami za ich naruszenie. Prawo przyznaje ochronę wartości ważnych dla każdego człowieka, przy czym nie różnicuje, które wartości są ważne, a które nie. Wskazuje na najważniejsze wartości, wartości uniwersalne, ale katalog ten jest otwarty. Wraz ze zmianami społecznymi, dochodzą nowe wartości podlegające ochronie. Przepis art. 23 Kodeksu cywilnego stanowi:
Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. 
Sformułowanie "w szczególności" oznacza, że to tylko przykłady. Każdy człowiek może kierować się innymi wartościami w życiu, ale jeżeli tylko wykaże, że są one społecznie akceptowalne i ważne, uzyskają one ochronę na równi z wymienionymi przykładami. 
Oprócz gwarancji sprawiedliwości społecznej, prawo daje również narzędzie do jej dochodzenia i egzekwowania. Przeciwko temu, kto odważy się naruszyć ład i porządek społeczny dotykając tym drugiej osoby powinien liczyć się z szeregiem konsekwencji - prawnych, jak i materialnych. Zwróćmy uwagę na przepis art. 415 Kodeksu cywilnego:
Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.
Przepis ten jest wyrazem uniwersalizmu co do chronionych wartości. Jakakolwiek działalność, nawet zgodna z prawem, która wyrządzi drugiej osobie szkodę pociąga za sobą obowiązek naprawienia konsekwencji. Bez względu na to, jaka wartość zostanie naruszona - zdrowie, dobre imię, majątek i bez względu na to, kto tego dokona. Prawo stoi na straży normalności według przyjętych i akceptowalnych norm, reguł. Jakiekolwiek wykroczenie ponad tę granicę wiąże się z koniecznością przywrócenia status quo - usunięcia naruszenia i naprawienia szkody. 


Problemem dzisiejszych czasów jest to, że na prawo spogląda się bardzo incydentalnie, emocjonalnie, poprzez pryzmat przedstawianych wiadomości, które często są bardzo subiektywne. Do tego dochodzi wiązanie prawa z osobami prawo tworzącymi i egzekwującymi, które nierzadko nie dają gwarancji spełnienia idei sprawiedliwego i skutecznego prawa. Jednakże, jeżeli spojrzymy na prawo z góry, jako całokształt norm prawnych regulujących normy społeczne i obyczajowe, to zauważymy, jak doskonałe jest w swojej prostocie. Dlatego, że odwołuje się do norm naturalnych, uniwersalnych oraz do takich, które kształtowały się przez wieki wraz z rozwojem naszej cywilizacji. Prawo to wyraz ludzkich obaw i potrzeb. Chroni to, co najważniejsze.

16 września 2016

Pozorne przeniesienie nieruchomości w celu ukrycia majątku przed komornikiem

Spotkałem się niedawno z ciekawą sprawą, której szczegóły chciałbym Wam dzisiaj przybliżyć. W historii tej znajdziemy najważniejsze elementy dramatu - miłość, zawiść, zdradę i pieniądze. Jest to historia pewnej kobiety, której groziła utrata rodzinnego domu, gdyż za długi powstałe na skutek nierentownej działalności gospodarczej, toczyły się przeciwko niej postępowania egzekucyjne i miała ona obawy, że dom zostanie zabrany przez komornika. Znaczącą rolę w omawianej historii odegrał partner bohaterki, który pod płaszczykiem oferowanej pomocy postanowił oszukać bohaterkę i odebrać jej dom. Cała akcja znalazła finał w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, który zakończenie historii napisał w wyroku z dnia 18 maja 2016 r. w sprawie pod sygnaturą I ACa 1626/15.

Ciężko ukryć nieruchomość przed komornikiem

Nasza bohaterka, nazwijmy ją umownie Adela, postanowiła wspólnie z siostrą otworzyć salon kosmetyczny. W tym celu zaciągnęła zobowiązanie finansowe (czyt. kredyt), jednakże w niedługim czasie okazało się, że salon nie przynosi oczekiwanych zysków i biznes został zamknięty. Kredyt w wysokości około 30.000 złotych został, ale niespłacony oczywiście. Adela posiadała na własność dom w okolicach Gostynina o wartości około 130.000 złotych, a także stałego partnera oraz wspólne dziecko. Partner, nazwijmy go Julian, był dość bystry i dobrze wiedział, że komornik prędzej, czy później zabierze się do licytowania domu. A ponieważ chciał pomóc swojej partnerce, to razem z bratem wpadli na pomysł, aby Adela "przepisała" Julianowi dom, dzięki czemu komornik nie będzie mógł go zabrać, bo przecież nie będzie jej własnością. Adela po niedługich namowach zgodziła się na ten plan i wszyscy udali się do notariusza. Po drodze umówili się, że przed notariuszem zgodnie oświadczą, że pieniądze za dom Julian wręczył Adeli w samochodzie przed kancelarią notarialną.


Po siedmiu miesiącach od wizyty u notariuszu Julian (który był już prawnym właścicielem domu) postanowił zmienić swój tryb życia i zostać singlem. Oświadczył Adeli, że musi się wyprowadzić z jego domu, a Adela nie mając żadnych argumentów spełniła jego żądanie. Nasza bohaterka czuła jednak, że stała się jej niesprawiedliwość, wobec czego zaczęła poszukiwać pomocy prawnej. Gdy już poznała swoje prawa, skierowała do sądu powództwo o ustalenie, że zawarta umowa sprzedaży nieruchomości jest nieważna, ponieważ została dokonana pozornie. 


Pozorność jest jedną z wad oświadczeń woli, a jej konsekwencją nieważność czynności prawnej.
Art. 83. § 1. Nieważne jest oświadczenie woli złożone drugiej stronie za jej zgodą dla pozoru. Jeżeli oświadczenie takie zostało złożone dla ukrycia innej czynności prawnej, ważność oświadczenia ocenia się według właściwości tej czynności.
§ 2. Pozorność oświadczenia woli nie ma wpływu na skuteczność odpłatnej czynności prawnej, dokonanej na podstawie pozornego oświadczenia, jeżeli wskutek tej czynności osoba trzecia nabywa prawo lub zostaje zwolniona od obowiązku, chyba że działała w złej wierze.
W omawianej sprawie pozorność przejawia się w tym, że Adela w rzeczywistości nie chciała sprzedać Julianowi domu, nie chciała wyzbyć się jego własności. Adela chciała tylko, żeby dom zmienił formalnie (na papierze) właściciela, tak aby nie zabrał go komornik. Myślała sobie, że skoro komornik zobaczy, że dom należy do Juliana, to odpuści, a za jakiś czas, jak już spłaci długi albo sprawa się zatrze, to Julian dom jej zwróci i dalej będzie w nim mieszkała. Natomiast celem umowy sprzedaży jest definitywne przeniesienie własności rzeczy w zamian za pieniądze. Przed sądem Julian oczywiście twierdził, że Adela chciała mu dom sprzedać, że wręczyła mu pieniądze, że wszystko zostało dokonane zgodnie z prawem, bo u notariusza i dom jest jego. Twierdził nawet, że nie wiedział o długach Adeli. Jednakże sąd bardzo dobrze rozszyfrował Juliana, jak i całą sprawę i stwierdził:
Rzeczywisty cel i zamiar stron został prawidłowo odtworzony w oparciu o zeznania powódki i przesłuchanych w toku postępowania świadków. Wskazuje on, iż wolą stron towarzyszącą zawarciu umowy sprzedaży nieruchomości w S. było jedynie usunięcie składnika majątku powódki od ewentualnej egzekucji. Powódka nie zamierzała definitywnie rozporządzić przysługującym jej prawem własności, o czym pozwany wiedział i na co wyrażał zgodę, a brak rzeczywistego przesunięcia majątkowego potwierdza z góry umówiony przez strony brak zapłaty ceny sprzedaży, a także dalsze zgodne zamieszkiwanie stron na terenie spornej nieruchomości.
Na nic zdały się również argumenty Juliana, że umowę sprzedaży chroni fakt zawarcia jej przed notariuszem w formie aktu notarialnego, co niby miałoby poświadczać legalność i prawdziwość sprawy. Co do zasady, przed sądem nie można podważać wiarygodności dokumentów poprzez zeznania świadków lub przesłuchanie stron (art. 247 k.p.c.) i taką linię obrony przyjął Julian. Jednakże sąd orzekł:
(...) z art. 247 k.p.c. płynie zakaz prowadzenia dowodu przeciwko osnowie lub ponad osnowę dokumentu. Dowodami w postaci zeznań świadków lub stron nie można zatem dowodzić, że strona danego oświadczenia nie złożyła lub że złożone oświadczenie miało inną treść. Kwestia, czy to co strona oświadczyła jest zgodne z prawdą, a także wykładnia oświadczenia woli zawartego w dokumencie są zaś zagadnieniami, których przepis art. 247 k.p.c. nie dotyczy.
A także:
Dokonując oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego, Sąd pierwszej instancji odniósł się do podnoszonego przez pozwanego zarzutu naruszenia art. 247 k.p.c. przez przeprowadzenie dowodu z zeznań powódki i świadków przeciwko treści aktu notarialnego na okoliczność rzeczywistej woli stron i zapłaty przez pozwanego za przedmiot umowy. Odwołał się w tym zakresie do poglądu orzecznictwa, w myśl którego pozorność czynności prawnej stwierdzonej dokumentem może być udowodniona między uczestnikami tej czynności za pomocą wszelkich środków dowodowych. Pozorność jest bowiem wadą oświadczenia woli, a te mogą być udowodnione wszelkimi środkami i dlatego ograniczenia dowodowe przewidziane w art. 247 k.p.c. nie mają tu zastosowania. Ograniczenia dowodowe zastrzeżone w powołanym przepisie nie dotyczą także dowodów prowadzonych dla podważenia domniemania płynące z pokwitowania (art. 462 k.c.), nawet jeśli pokwitowanie objęte jest dokumentem sporządzonym w formie aktu notarialnego.
Z omówionej historii płynie prosty wniosek, że kłamstwo ma krótkie nogi. Próba pogwałcenia przepisów prawa bardzo szybko zemściła się zarówno na Adeli, która straciła na pewien okres dom, ale i mnóstwo nerwów i została uwikłana w skomplikowany proces sądowy, jak i Julianie, który będzie musiał ponieść konsekwencje przegranego procesu. Co więcej, nawet gdyby historia nie potoczyła się w przedstawiony sposób, a strony dalej zgodnie żyły po sprzedaży domu na rzecz Juliana, to wierzyciele Adeli i tak mogliby "dorwać" się do nieruchomości kwestionując umowę sprzedaży skargą pauliańską.
 

15 września 2016

Reklamacja i zwrot pieniędzy

W przypadku reklamacji zakupionej rzeczy, składanej na podstawie rękojmi za wady, kupującemu przysługują zasadniczo cztery roszczenia. Jednym z nich jest możliwość żądania zwrotu uiszczonej ceny. Dla sprzedawcy takie żądanie jest najbardziej dotkliwe, ponieważ oznacza stratę pieniędzy oraz zwrot wadliwego towaru. Jednakże, w sytuacjach, których kupujący traci zaufanie do sprzedawcy i nie chce z nim dalej współpracować, lub zakupiony towar okazuje się tandetą, takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze i warto dążyć do jego uskutecznienia. Uprawnienie do odstąpienia od umowy przysługuje zarówno konsumentom, jak i przedsiębiorcom.

Jeśli chcesz być z prawem na bieżąco, polub Sprawnie.com na Facebook'u. 

Zwrot pieniędzy jest możliwy po odstąpieniu od umowy

Jeżeli okaże się, że rzecz sprzedana ma wadę, to kupujący może od razu skorzystać ze swojego prawa do odstąpienia od umowy. Nie są konieczne żadne uprzednie kroki ani czynności, które zezwalałyby na realizację tego żądania. W tym celu, kupujący powinien złożyć sprzedawcy oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Co do zasady, oświadczenie nie musi być złożone w konkretnej formie, więc można je złożyć ustnie, e-mailem, czy faksem, chyba że umowa sprzedaży została zawarta w formie pisemnej lub szczególnej (np. notarialnej jak przy nieruchomościach) - wtedy forma pisemna jest konieczna. Ja moim klientom w każdym przypadku doradzam skorzystanie z formy pisemnej, gdyż ta jest najbezpieczniejsza i najpewniejsza, co więcej, jako dowód przed sądem ma formę dokumentu prywatnego. Dodatkowo, pismo zalecam wysłać listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Wtedy mamy pewność, że pismo zostanie doręczone do rąk sprzedawcy, a fakt ten zostanie udokumentowany odręcznym potwierdzeniem. 


Oświadczenie kupującego powinno być sformułowane jasno i precyzyjnie, a zwłaszcza musi zawierać informacje o umowie, od której ten odstępuje. Najlepiej wskazać dzień jej zawarcia, przedmiot, numer faktury/paragonu, opisać wady uzasadniające roszczenie oraz wyartykułować żądanie zwrotu konkretnej kwoty na wskazany rachunek bankowy. Warto wyznaczyć sprzedawcy termin na spełnienie żądania, np. 7 dni od dnia doręczenia pisma. Po upływie tego terminu możliwe będzie naliczanie odsetek, a poza tym, usprawni to proces reklamacji.


Ponieważ konsekwencje odstąpienia od umowy dla sprzedawcy są bardzo dotkliwe, to Kodeks cywilny przyznaje mu jedną szansę na uniknięcie zwrotu ceny. Sprzedawca może nie zastosować się do żądania kupującego pod warunkiem, że niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni wadliwą rzecz na wolną od wad albo wadę usunie. W przypadku konsumentów, mogą oni zmienić decyzję sprzedawcy w ten sposób, że jeżeli sprzedawca zdecyduje się rzecz naprawić, to konsument może żądać wymiany i odwrotnie. Po zmianie sposobu przez konsumenta, sprzedawca może znowu się nie zgodzić, ale tylko jeśli realizacja żądania konsumenta jest niemożliwa do wykonania albo wymagałaby nadmiernych kosztów w porównaniu ze sposobem zaproponowanym przez sprzedawcę.


Inaczej rzecz się przedstawia, jeżeli kupujący (firma lub konsument - nie ma znaczenia) dokonuje drugiej, czy kolejnej reklamacji. Jeżeli reklamowana rzecz była już wymieniona lub naprawiana przez sprzedawcę albo sprzedawca nie uczynił zadość obowiązkowi wymiany lub usunięcia wady, to wtedy ma on obowiązek zwrócić pieniądze kupującemu.


Po skutecznym złożeniu oświadczenia o odstąpieniu od umowy następuje obowiązek zwrotu wzajemnie otrzymanych świadczeń, który co do zasady, powinien zostać wykonany jednocześnie przez obie strony. Przy czym, w przypadku zwrotu pieniędzy na rzecz konsumenta, sprzedawca powinien zwrócić je niezwłocznie (bez zbędnej zwłoki, natychmiast). Kupującemu przysługuje prawo zatrzymania rzeczy do czasu, aż sprzedawca zaofiaruje zwrot pieniędzy, więc reklamowanej rzeczy nie musi od razu oddawać, ale może poczekać na stanowisko drugiej strony. Jeżeli kupujący otrzymał zwrot ceny, ale w wyniku wadliwej rzeczy, czy opieszałości sprzedawcy, została wyrządzona mu szkoda - np. utrata zarobku na skutek wadliwego towaru, konieczność przechowywania rzeczy, utrzymywania jej w należytym stanie, może on na podstawie przepisów ogólnych dochodzić od sprzedawcy zapłaty odszkodowania. Jest to jednak temat na oddzielny artykuł, którego możecie się spodziewać już wkrótce.


Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem. Kontakt do mnie. 


9 września 2016

Jak Netia okradła klienta - analiza sprawy

Dzisiaj na mojej Facebook'owej tablicy pojawiła się ciekawa historia przytoczona przez Rafała Kruka (jego post i komentarze do posta tutaj). Rozgoryczony postępowaniem firmy Netia - dostawcy telefonii i Internetu, postanowił dokładnie opisać swoją niemiłą przygodę na ich fanpage'u i upublicznić sprawę. 

Gdyby tyko klient znał swoje prawa

Historia jest taka:

OKRADLIŚCIE KLIENTA. BRAWO!
Właśnie przelałem na podany rachunek całą kwotę. Bardzo mi przykro, że przyszło mi z wami (daruje sobie pisanie z wielkiej litery gdyż szacunek to ostatnie co do was czuje ;)) współpracować.
Dwa lata temu, razem z moją dziewczyną, przeprowadzaliśmy się pod inny adres. Tym samym, chcieliśmy przenieść wasze usługi do nowego mieszkania. Już wtedy wiedziałem, że okres takiego przedsięwzięcia trwa w waszej firmie niebywale długo więc zabrałem się do tego odpowiednio wcześniej. Dostałem nawet sms’a potwierdzającego aktywowanie usług i z ucieszeniem czekałem na podłączenie internetu w wyznaczonym terminie.
Charakterystyka mojej pracy (jako, że pracuje “z domu”) opiera się o wysyłkę materiałów graficznych na serwery wielu firm więc starałem się ustalić terminy odbiorów ważniejszych zleceń po dacie podłączenia usług.
Nadeszła długo wyczekiwana data. Ponad 3 tygodnie trwało wasze milczenie wiec z własnej inicjatywy wykonałem telefon aby dowiedzieć się na jakim etapie są prace. Przeczuwałem, że nie najlepiej i miałem racje. Nie wywiązaliście się z umowy podłączenia internetu o czasie. Najbardziej rozczarował mnie fakt, że nawet mnie o tym nie poinformowaliście. Niestety było mi to wtedy wyjątkowo potrzebne więc w pośpiechu zadzwoniłem do firmy UPC, która na podłączenie usług potrzebowała jeden dzień od mojego pierwszego telefonu. Zbulwersowany waszym podejściem do klienta, spakowałem cały sprzęt (modem oraz player tv) i pojechałem do was zerwać umowę.
Wracając do tytułu. Po niecałych dwóch latach dostaje od firmy windykacyjnej pozew w tej sprawie z nakazem zapłaty na kwote 1142 zł + 300zł kosztów sądowych :) W kwocie 1142 zł zawiera się trzymiesięczny abonament, z którego zrezygnowałem przedwcześnie (ok. 300zl, co jest zrozumiałe), odsetki ok 130zl, a pozostała kwota jest chęcią wyłudzenia ode mnie pieniędzy za sprzęt, którego rzekomo nie oddałem. Wiem, że robicie to nie pierwszy raz - liczycie, że klient zgubił pokwitowanie. Niestety ja je zatrzymałem więc pozwolę sobie dołączyć do posta.
Gratulacje! Oszukaliście klienta i zarobiliście na nim ok. 700zł. Dotychczas straciliście natomiast łączną wartość dwóch 12 lub 24 miesięcznych abonamentów potencjalnych klientów do których dzwoniliście. Niestety byli to moi znajomi. Opisując im wcześniej własną historię stwierdzili, że wybiorą pozostałych dostawców internetu i telewizji. Możecie mieć pewność, że będę kontynuował czarny PR z mojej strony.
Macie ode mnie 700zl w bonusie. Kupcie sobie za to coś fajnego :)
Pa.

Rozumiem, że Rafałowi bardzo się śpieszyło z załatwieniem dostępu do Internetu, jednakże gdyby zachował więcej spokoju, sprawę mógłby załatwić na swoją korzyść. Jak sam twierdzi, zawarł z Netią umowę na przeniesienie łączą internetowego w nowe miejsce. Netia nie wywiązała się ze swojego zobowiązania w umówionym czasie. W związku z tym, popadła w zwłokę, gdyż jej opóźnienie było zawinione - można śmiało domniemywać, że to oni odpowiadali za opóźnienie w przystąpieniu do montażu, bo brak winy mogłyby uzasadniać jedynie wyjątkowe sytuacje, np. siła wyższa. Wobec tego, Rafał mógł skorzystać z przepisu art. 491 Kodeksu cywilnego i wyznaczyć Netii odpowiedni dodatkowy termin do wykonania umowy z zagrożeniem, iż w razie bezskutecznego upływu wyznaczonego terminu będzie uprawniony do odstąpienia od tej umowy. Termin mógł być bardzo krótki, na przykład 3 dniowy. W razie uchybienia dodatkowemu terminowi otworzyłaby się możliwość odstąpienia od umowy bez żadnych negatywnych konsekwencji prawnych i finansowych (dla Rafała oczywiście).


Co więcej, zastanawiające jest dla mnie, że Rafał zgodził się zapłacić Netii za sprzęt, który oddał. Przecież posiada dokument potwierdzający jego zwrot. Z historii wynika, że firma windykacyjna wezwała go do zapłaty na podstawie już wydanego nakazu zapłaty. Czy Rafał nie wiedział, że toczy się przeciwko niemu postępowanie sądowe? Tego nie wiemy. Trzymając stronę Rafała, możemy założyć, że nakaz został wydany przez e-sąd lub sąd stacjonarny, po bezskutecznym upływie terminu na wniesienie sprzeciwu (lub zarzutów). Jak to mogło się stać? Prawdopodobnie Netia w pozwie wskazała stary adres Rafała, na który również była kierowana korespondencja sądowa. Jednakże, w takim przypadku, nawet jeżeli nakaz zapłaty się uprawomocnił, można byłoby go zaskarżyć powołując się na fakt niedoręczenia przesyłki sądowej zaadresowanej na błędny adres. Dzięki temu Rafał mógłby skutecznie zmniejszyć wysokość dochodzonego przez Netię roszczenia, a 700 złotych mógłby zachować dla siebie. 


Netia nie zachowała się najlepiej, ale gdyby Rafał znał przepisy Kodeksu cywilnego, lub poradził się prawnika, to mógłby sprawę wygrać. Świadomość prawna Polaków wciąż jest nikła, a korzystanie z usług prawników niechętne. Stąd właśnie takie firmy jak Netia zarabiają na nieznajomości podstawowych praw przez swoich klientów. Tak długo jak Polacy będą unikali prawników i przepisów, tak długo będą wykorzystywani i to nawet zgodnie z przepisami.

Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem. Kontakt do mnie. 


14 sierpnia 2016

Sędzia radzi: unikaj sądów!

Jeśli jeszcze nie znacie platformy TED, to bardzo polecam Wam zapoznanie się z nią. Jest to projekt, który prowadzi panele dyskusyjne na przeróżne tematy w różnych zakątkach świata. Nie trzeba być naukowcem, żeby móc wygłosić swój wykład. Cała idea sprowadza się do tego, że na TED może wystąpić każdy, kto ma coś ciekawego lub mądrego do powiedzenia. Wśród takich osób znalazł się niedawno Jarosław Gwizdak - sędzia i prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód. Przedstawił on bardzo obrazowo pracę polskich sądów i wskazał mankamenty naszego wymiaru sprawiedliwości. Gorąco polecam wysłuchanie krótkiego wykładu, a następnie przeczytanie kilku słów mojego komentarza.



Nie można nie zgodzić się z sędzią Gwizdakiem. Polskie sądy są przeładowane, a sama procedura dość skostniała, co odbija się na jakości sądzonych spraw. W niektórych sądach trzeba czekać pół roku od wniesienia sprawy do wyznaczenia pierwszego terminu rozprawy. Co ciekawe, pod względem czasu na rozpoznanie sprawy nie wypadamy wcale źle na tle Europy, gdyż średni czas pracy naszych sądów jest lepszy od sądów francuskich, czy włoskich. To, co jest wielką zaletą naszego wymiaru sprawiedliwości, a więc nieograniczony dostęp (a zarazem prawo) do sądu, jest również jego bolączką. Polacy słyną z pieniactwa i impulsywności, stąd sądy zalewane są sprawami, które mogłyby skończyć się zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że tutaj właśnie tkwi problem. Należy stworzyć procedury, które skutecznie i efektywnie będą rozwiązywały spory niewymagające wiedzy i doświadczenia sądów. Dlaczego sędzia musi rozpatrywać sprawę kierowcy samochodowego, który nie zapłacił za zatankowane paliwo? Albo wspomnianego w filmie amatora spacerów z maczetami? Albo pozwu o zapłatę 100 złotych? Czy ustanowienie separacji między małżonkami wymaga ingerencji sądu?


Wiele rodzajów spraw mogłoby zakończyć się na etapie postępowania policyjnego lub prokuratorskiego. Można by wyposażyć te instytucje w narzędzia sprawowania sprawiedliwości w drobnych sprawach, a sądom pozostawić nadzór. Wówczas sądy mogłyby skupić się na rozpatrywaniu wymagających procesów, które kończyłyby się w znacznie krótszym czasie. Należy stawiać nacisk na pozasądowe rozwiązywanie sporów cywilnych i gospodarczych. Spory konsumenckie mogą być rozwiązywane przez polubowne sądy konsumenckie przy Inspekcjach Handlowych. Wprowadźmy podobne instytucje dla przedsiębiorców. Pozwoli to na skuteczniejsze rozwiązywanie konfliktów, co przełoży się na ułatwienie obrotu gospodarczego. Niedawno pojawił się pomysł, aby notariusze mogli wydawać nakazy zapłaty. Moim zdaniem, to dobry krok w kierunku odciążenia sądów, które muszą rozpatrywać pozwy o wartości nawet 100 złotych. 


Mam nadzieję, że niedługo nastąpią zmiany, które przyniosą zwiększenie roli pozasądowych trybów rozpatrywania sporów, a także delegują zadania sędziów na inne urzędy i zawody. Czekają na to obie strony - sądy i podsądni. Zwiększy to efektywność sądów, a w nas - obywatelach, wyuczy zdolności do rozmawiania i rozwiązywania problemów.

Przeczytaj również:

9 sierpnia 2016

8 zasad konstruowania i interpretacji umów

Skonstruowanie dobrej umowy w cale nie jest proste. Natomiast jest bardzo istotne. Dobrze pomyślana umowa jest polisą dla danego porozumienia, gdyż potrafi zabezpieczyć interesy stron na wypadek przeróżnych okoliczności. Stąd też, przestrzegam przed korzystaniem z gotowych wzorów, które można znaleźć w Internecie, ponieważ umowa powinna regulować konkretny stosunek, podchodzić do tematu w sposób indywidualny. Swoboda w kształtowaniu umów jest naprawdę duża i zwłaszcza w przypadku obrotu profesjonalnego (tzw. B2B) można zastosować wiele ciekawych rozwiązań, które mogą uchronić przed przykrymi sytuacjami. Co jeszcze ważniejsze, dobrze napisana umowa pozwala na uniknięcie trudów procesu sądowego. Rzadko kiedy spory wynikające z realizacji umów kończą się polubownie, stąd też warto przygotować umowę tak, aby sąd nie musiał głowić się, o co chodziło stronom umowy. Przygotowałem kilka wskazówek i porad, których uwzględnienie pomoże lepiej zrozumieć, w jaki sposób sądy interpretują umowy, dzięki czemu łatwiej będzie taką przygotować.

Skonstruowanie dobrej umowy jest bardzo ważne
  1. Liczy się moment zawarcia umowy. Treść umowy będzie interpretowana zgodnie z okolicznościami, które miały miejsce w dniu jej zawarcia. Późniejsza zmiana sposobu rozumienia postanowień umownych przez strony nie ma znaczenia, gdyż sąd będzie oceniał treść umowy, a nie jej interpretację, która z biegiem czasu może się zmienić. Ma to istotne znaczenie, gdyż jeżeli umowa w chwili podpisania nie do końca odpowiada rzeczywistym potrzebom stron, to w czasie jej realizacji praktyka będzie rozjeżdżała się z postanowieniami.
  2. Wszystkie aneksy do umowy są interpretowane w zgodzie z umową. Tak więc, aneksy nie mogą być sprzeczne z postanowieniami umowy, mogą je oczywiście uzupełniać i zmieniać, ale powinno to być wyraźnie zaznaczone.
  3. Umowę interpretuje się jako całość. Poszczególne postanowienia umowne mają bardzo duże znaczenie, ale jeżeli pozostają w konflikcie z innymi postanowieniami, to decyduje całość umowy - jej cel i założenia.
  4. Istotny jest kontekst sytuacyjny. Jeżeli wystąpią rozbieżności w interpretacji umowy, to sąd może odwołać się do okoliczności faktycznych, które towarzyszyły umowie. Tak więc będzie badał przebieg negocjacji stron i wspólne ustalenia, które doprowadziły do zawarcia umowy. 
  5. Definicje przyjęte przez strony mają nadrzędne znaczenie nad ogólnie przyjętym rozumieniem danych wyrażeń. Pozwala to na dopasowanie siatki pojęć do potrzeb konkretnej umowy, ale nieprecyzyjnie skonstruowana definicja może wywołać sporo problemów interpretacyjnych.
  6. Zgodny zamiar stron co do zawarcia umowy i jej treści nie będzie miał znaczenia, jeżeli postanowienia umowy będą sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa. Nic po tym, że strony chcą wywołać określone skutki, jeżeli są one zabronione przez prawo. W tym zakresie umowa będzie nieważna
  7. Nazwa umowy nie ma znaczenia. Jeżeli strony nazwały swój stosunek prawny umową najmu, a z treści postanowień wyraźnie wynika, że jest to użyczenie, to nazwanie umowy nie definiuje jej typu. Liczy się cel umowy i jej charakter. 
  8. Cel umowy wyznaczany jest przez funkcję, jaką strony nadają danej czynności w ramach łączących je stosunków prawnych.
Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem. Kontakt do mnie.
 
Przeczytaj również: 

26 lipca 2016

Ich biznes upadł, bo zaoszczędziły na prawniku

Rola prawnika przy zakładaniu przedsiębiorstwa jest bardzo znacząca, ale wciąż przez wielu lekceważona. Przy wydatkach na założenie firmy nie bierze się pod uwagę kosztów konsultacji prawnych, gdyż panuje przekonanie, że urzędnicy i znajomi pomogą, a prowadzenie firmy nie może być trudne. Startujący przedsiębiorcy nie zdają sobie sprawy z ogromu przepisów i regulacji, których muszą przestrzegać, podczas gdy ich naruszenie lub brak spełnienia wymogów prawnych może skutkować upadkiem całej firmy. Bardzo dotkliwie przekonały się o tym Iza i Ania, założycielki firmy Mykawka, których historię opowiedziały Wysokie Obcasy w artykule "Cała Polska uczy się na błędach: kawka na kredyt" (link tutaj) z dnia 23 lipca 2016 r. autorstwa Olgi Święcickiej.
 
Każdy biznes potrzebuje analizy prawnej
Dziewczyny miały prosty plan - "stworzyć sieć mobilnych kawiarni, które będą serwować kawę i kanapki sfrustrowanym kierowcom stojącym w korkach. Sprzedaż ma się odbywać z elektrycznego wózka, który jest tani w utrzymaniu, ekologiczny i wszędzie może wjechać. Kawa ma być najlepszej jakości, a kanapki przygotowywane z wypiekanego w domu pieczywa, wszystko po 5 zł, żeby nie było kłopotu z wydawaniem reszty". Iza i Ania sporządziły biznesplan, a także wystąpiły do banku po kredyt oraz wystarały się o dofinansowanie unijne na założenie swojej firmy. Miały pomysł, marzenia, wiele zapału do pracy, ambicję, wizję i wsparcie bliskich. Czy czegoś więcej potrzeba, aby odnieść gospodarczy sukces?


Znajomości przepisów prawnych. Dziewczyny miały zamiar działać w branży gastronomicznej, która jest obwarowana mnóstwem wymogów prawnych, a wydawało im się, że urzędnicy poprowadzą je za rączkę i we wszystkim pomogą, aby tylko ich firma odniosła sukces. Wobec tego, postanowiły z kwoty 32.000 złotych, które zebrały na rozwój firmy, przeznaczyć na prawnika  tylko 50 zł, aby ten przygotował dla nich opinię prawną i poinstruował, w jaki sposób uzyskać zgodę miasta na sprzedaż swoich wyrobów. Łatwo można się domyślić, jaką wartość merytoryczną miała opinia warta 50 zł. Ciężej jednak wyobrazić sobie skutki, które może przynieść brak znajomości przepisów. 


Radca prawny za 50 zł wytłumaczył założycielkom firmy, "że w przepisach są dwie możliwości: albo miasto wyraźnie wskazuje miejsca, w których nie można sprzedawać, albo na odwrót - miejsca, w których handel jest dozwolony. W Gdyni przepisy mówią, gdzie sprzedawać nie wolno. Sprawdziłyśmy te miejsca i stwierdziłyśmy, że spokojnie damy radę. W końcu skoro tam nie można, to wszędzie indziej można. Logiczne, prawda? - pyta Iza. W tej logice zabrakło jednak małego szczegółu - każdy kawałek ziemi ma swojego właściciela. Żeby sprzedawać, trzeba mieć jego zgodę, a akurat skrzyżowania i ulice należą do miasta.

- 21 dni. Tyle czasu ma urząd, żeby odpowiedzieć na pismo. Miałam pomysł, miałam wózek, miałam marzenie, ale musiałam czekać. Trzy tygodnie za każdym razem. I to mnie wykończyło - opowiada."


Pomysłodawczyni biznesu Iza zakładała, że biznes stanie się rentowny po trzech miesiącach. Po trzech miesiącach biznes upadł. Co było tego przyczyną? Nie oceniam pomysłu pod kątem gospodarczym, chociaż założenia finansowe zaprezentowane w artykule są mało racjonalne. Łatwo zauważyć jednak, że gdyby dziewczyny zadbały o analizę prawną swojego pomysłu, to byłyby przygotowane na to, że uzyskanie zgody miasta na sprzedaż obwoźną nie jest łatwe, wymaga czasu i odpowiednich kroków prawnych. Tak samo pozwolenia sanepidowskie. Sam pomysł na biznes nie wystarczy. Jest oczywiście bardzo ważny, gdyż od niego wszystko się zaczyna. Jednakże ten pomysł musi zostać wpasowany w ramy prawne, które go ukształtują. Dopiero po tym dopasowaniu można zaczynać realizację projektu, wiedząc co jest dozwolone, a co zabronione. Pójście na żywioł oznacza nieuniknioną konfrontację z machiną biurokratyczną, która obojętna jest na gospodarcze marzenia. Urzędnicy na pewno będą wymagali spełniania wszystkich wymogów prawnych i przestrzegania przepisów.

Przeczytaj również:

20 lipca 2016

Ile trwa rękojmia, a ile gwarancja?

Ile trwa rękojmia, a ile gwarancja?


Chociaż ostatnie gruntowne zmiany przepisów w zakresie rękojmi za wady oraz odpowiedzialności z tytułu gwarancji za rzeczy sprzedane miały miejsce dość dawno, to wciąż sprzedawcy, jak i kupujący mają wątpliwości co do okresu ich trwania. Wyjaśnienie tych kwestii jest bardzo istotne, ponieważ Kodeks cywilny przewiduje kilka terminów, w zależności od różnych sytuacji. Sprzedawca, jak i kupujący powinni znać terminy dla dochodzenia roszczeń z rękojmi i gwarancji, ponieważ właściwe stosowanie terminów ma kluczowe znaczenie dla powodzenia rozpatrywanych reklamacji.

Jeśli chcesz być z prawem na bieżąco, polub Sprawnie.com na Facebook'u.

Okres trwania gwarancji
Ile trwa rękojmia, a ile gwarancja?

Okres trwania rękojmi

W większości przypadków rękojmia obowiązuje sprzedawcę przez okres 2 lat od dnia wydania rzeczy kupującemu - to jest zasada, od której są wyjątki. Jednym z takich wyjątków są nieruchomości, co do których okres rękojmi jest wydłużony do lat 5. Istotnym jest, że w przypadku konsumentów, okresów tych nie można skracać, można je natomiast wydłużyć. Chociaż, jeżeli konsument nabywa używaną rzecz ruchomą, okres rękojmi może zostać skrócony do jednego roku (nie mniej). Jest to kolejny wyłom od zasady 2 lat rękojmi. W przypadku zaś sprzedaży pomiędzy przedsiębiorcami, terminy rękojmi mogą zostać wydłużone, skrócone, a nawet można rękojmię wyłączyć - tutaj obowiązuje dowolność. 


W sytuacji, gdy sprzedana rzecz ma zostać przesłana kupującemu, za dzień wydania uważa się dzień, w którym sprzedawca powierzył tę rzecz przewoźnikowi w celu jej dostarczenia do kupującego. Od tego dnia należy liczyć termin trwania rękojmi. 

Przedawnienie roszczenia z rękojmi

Roszczenie kupującego o naprawę lub wymianę rzeczy na wolną od wad przedawnia się z upływem jednego roku od dnia stwierdzenia wady. W tym okresie kupujący musi przedstawić sprzedawcy swoje roszczenie, przy czym, kupujący przedsiębiorca musi dodatkowo niezwłocznie po wykryciu wady powiadomić o niej sprzedawcę. W przeciwnym razie straci swoje uprawnienie. W tym samym terminie (jednego roku) kupujący może złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy albo obniżeniu ceny. Jeżeli kupujący wcześniej żądał naprawy albo wymiany, to termin jednego roku na złożenie oświadczenia zaczyna swój bieg dopiero z chwilą bezskutecznego upływu terminu do wymiany rzeczy lub usunięcia wady. Problem w tym, że ustawodawca nie nałożył na sprzedawców takiego terminu, stwierdzając, że powinno to być dokonane w rozsądnym czasie. Wobec tego, kupujący powinien na wypadek opóźnienia sprzedawcy, wyznaczyć mu stosowny termin, po upływie którego rozpocznie bieg termin na złożenie oświadczenia.


Jest jeszcze jeden wyjątek, który ma miejsce, gdy sprzedawca lub producent określi termin przydatności rzeczy do użycia na okres dłuższy niż dwa lata. Wówczas, rękojmia trwa przez cały okres przydatności rzeczy do użycia.

Więcej praktycznych porad dla przedsiębiorców dotyczących reklamowania na podstawie rękojmi znajdziesz tutaj.

Okres trwania gwarancji

W przypadku gwarancji, kluczowe są postanowienia zawarte w oświadczeniu gwarancyjnym. Gwarant ma dużą swobodę w kształtowaniu swojej odpowiedzialności. Może on przewidzieć okresy kilku miesięczne, a nawet wieloletnie. Może również dywersyfikować okresy na różne elementy rzeczy. Może nawet przyjąć jakiś punkt odniesienia dla trwania gwarancji - np. w przypadku samochodów przebieg 100.000 kilometrów. Dopiero, jeżeli w oświadczeniu nie został wskazany okres obowiązywania gwarancji, Kodeks cywilny zakłada, że trwa ona 2 lata od dnia wydania rzeczy


Jeżeli gwarant wymieni reklamowaną rzecz na wolną od wad albo dokona istotnych napraw, to okres gwarancji zaczyna bieg na nowo od chwili dostarczenia nowej rzeczy albo zwrócenia rzeczy naprawionej. Natomiast, jeśli gwarant wymienił tylko część reklamowanej rzeczy, to okres gwarancji zaczyna biec na nowo co do tej części, a w stosunku do reszty biegnie jak dotychczas. W innych wypadkach, np. gdy naprawa nie miała charakteru istotnego, okres gwarancji ulega wydłużeniu o czas, w ciągu którego kupujący nie mógł z rzeczy korzystać w skutek istnienia wady.

Gwarancja a rękojmia

Gdy kupujący składa reklamację na podstawie gwarancji, to nie pozbywa się tym samym uprawnień z rękojmi. Wręcz przeciwnie, bieg terminu do wykonania uprawnień z tytułu rękojmi ulega zawieszeniu z dniem zawiadomienia sprzedawcy o wadzie. Natomiast termin wznawia swój bieg od dnia odmowy przez gwaranta wykonania obowiązków wynikających z gwarancji albo bezskutecznego upływu czasu na ich wykonanie. 
 
 
wezwanie reklamacyjne
Wzór wezwania reklamacyjnego

Jeżeli chcesz skorzystać z przygotowanego przeze mnie wzoru wezwania reklamacyjnego w sprawie rękojmi lub w sprawie gwarancji, możesz je nabyć w kwocie 120 zł. Wezwania zawierają żądanie reklamacji możliwe do wyboru przez kupującego, określenie terminu spełnienia żądania oraz rygor skierowania sprawy na drogę sądową i egzekucyjną. Wezwania są uzasadnione odpowiednimi przepisami oraz wyrokami sądowymi, które tłumaczą odpowiedzialność sprzedawcy lub gwaranta. Pisma są edytowalne, więc mogą posłużyć wielu sprawom. 

Poniższa grafika przedstawia okres trwania rękojmi i okres gwarancji:

Grafika przedstawia okres trwania rękojmi i okres trwania gwarancji

Jeżeli potrzebujesz pomocy - skontaktuj się ze mną i opisz swój problem, e-mail: p.terpilowski@ptkrp.pl, tel.: 668 199 698. Więcej o mnie przeczytasz w zakładce Kontakt do mnie.  

9 lipca 2016

Czy warto iść na prawo?

Jak co roku, świeżo upieczeni maturzyści staną przed wyborem ukierunkowania swojego życia. Pomysł studiowania prawa na pewno będzie ponownie jednym z najpopularniejszych, więc kierunki prawnicze zostaną zasypane setkami zgłoszeń kandydatów. Studiowanie prawa wciąż kojarzy się z wysokim prestiżem i świetnymi perspektywami na dobrą pracę oraz wysokie zarobki. Z perspektywy czasu, jako już kilkuletni absolwent prawa, mogę podzielić się swoimi przemyśleniami, które być może uratują kilka osób przed podjęciem decyzji studiowania prawa.  

Jeśli chcesz być z prawem na bieżąco, polub Sprawnie.com na Facebook'u. 

 To może być pięć długich lat...


Studia prawnicze to nie jest łatwy wybór
 
Jeżeli nie jesteś przekonany o tym, że po skończeniu studiów będziesz chciał uprawiać zawód prawniczy, taki jak radca prawny, adwokat, sędzia, prokurator, notariusz, komornik i tak dalej… to szczerze odradzam Ci wybór tych studiów. Dlatego, że to nie są łatwe i przyjemne studia. Wymagają naprawdę sporo poświęcenia, cierpliwości i pokory. A niestety, w zamian nie dają nic. Tak więc, jeśli nie myślisz na poważnie o karierze prawnika, to odpuść sobie i wybierz studia, które naprawdę Cię interesują, lub przynajmniej dadzą konkretny zawód. 


Przede wszystkim, studia prawnicze są strasznie przeteoretyzowane. Nie wyobrażaj sobie, że będziesz studiował wielkie i głośne sprawy sądowe, wysłuchiwał opowieści z sal sądowych, czy uczestniczył w sprawowaniu sprawiedliwości, czy chociaż podglądał ten proces. Studia Ci tego nie dadzą. Będziesz uczył się pierdół. Program nauki sprowadza się do przekazania podstaw prawniczych, ukształtowania w Tobie prawniczego myślenia, które polega na zwracaniu uwagi na szczegóły językowe, ważeniu słów i rozróżnianiu “albo” od “lub”. Poznasz dziesiątki teorii jednej instytucji prawnej, wszelkie poglądy na temat jednego zagadnienia, ale w istocie rzeczy nie będziesz w stanie napisać nawet prostego pozwu o zapłatę. Dlatego, że studia nie uczą żadnych praktycznych rzeczy. Praktyki, które będziesz miał do zaliczenia w wymiarze sprawiedliwości polegać będą na zapoznawaniu się z aktami sprawy, ewentualnie uczestnictwie w rozprawie sądowej. Jeśli trafisz na naprawdę zaangażowanego sędziego/prokuratora, to odda Ci coś łatwego do napisania.


Egzaminy sprowadzają się do opanowania zasady 3xZ: zakuj, zdaj, zapomnij. Przygotuj się, że w każdej sesji do przyswojenia będziesz miał dziesiątki, a nawet setki stron skryptów, ale Twój profesor nie spyta Cię, jak rozwiązać dany problem prawny, tylko jakie rodzaje terminów przewiduje kodeks postępowania cywilnego i jakie wywołują one skutki. Ale co Ci po tym, skoro po miesiącu nie będziesz pamiętał jakim terminem jest termin na zażalenie postanowienia? Co więcej, przygotowanie się do egzaminów będzie wymagało naprawdę dużo czasu - trzy, dwa tygodnie wyjęte z życia. 


Czy te studia są w stanie coś Ci zaoferować? Oprócz zachwytu i podziwu Twojej rodziny, chyba niewiele. Ja ukończyłem Uniwersytet Łódzki, mieliśmy tam swobodę w ustalaniu sobie planu zajęć. Dzięki temu mogłem się codziennie wysypiać, a także dobierać ćwiczeniowców, którzy nie wymagali zbyt wiele lub przekazywali praktyczną wiedzę. Między sesjami nie mieliśmy żadnych kolokwiów, więc mogłem ten czas poświęcać na własne zainteresowania - dużo podróżowałem, imprezowałem, pracowałem. I to chyba jedyne, co mi się podobało w tych studiach. A perspektywy zawodowe? Jeżeli będziesz kontynuował kształcenie na aplikacji korporacyjnej, to nie licz na zarobki powyżej 1.500 zł przez 3 lata. Rzadko kto zarabia więcej. Po skończeniu aplikacji też nie będzie różowo - wystarczy posłuchać o tym, jak rynek jest nasycony prawnikami i jaka zażarta konkurencja panuje. Natomiast, jeśli zrezygnujesz z dalszej ścieżki kariery prawnika, to przygotuj się na powtarzane przy każdej okazji "co tutaj robisz, skoro skończyłeś prawo?".


Podsumowując, te studia nie są dla każdego. One są wyłącznie dla ludzi, którzy są przekonani o tym, że będą w przyszłości prawnikami. Jeżeli nie jesteś na to nastawiony, to te studia szybko Cię zniechęcą i zmęczą. A pamiętaj, że są 5-cio letnie, więc nie zakończysz ich na licencjacie i nie przeniesiesz się na inny kierunek. Te studia nie dadzą Ci żadnych praktycznych umiejętności, które będziesz mógł wykorzystać w innej branży. Wobec tego, przemyśl to bardzo dobrze, a jeśli już wybierzesz ten kierunek, to zaplanuj sobie przebieg kolejnych 5 lat, tak aby postawić na samokształcenie i rozwijanie swoich pasji i zainteresowań. Inaczej szybko zgorzkniejesz.

Przeczytaj również: