Jestem abonentem T-Mobile Polska S.A. od co najmniej 10 lat... od czasów kiedy jeszcze istniała ERA GSM. Nie powiem, żebym był zadowolony z tej sieci, ale jakoś nam się układa. Trochę jak w starym małżeństwie - nauczyłem się żyć z ich wadami i jakoś tak leci. Gdy ostatnim razem przedłużyłem umowę abonamentową wziąłem telefon Sony Xperia J. Po krótkim czasie telefon okazał się kiepskim wyborem.
Kiedyś było lepiej. |
Mniej więcej po pierwszym miesiącu używania telefonu musiałem go zareklamować, ponieważ wysiadł mi głośnik, telefon się często resetował , zawieszał i inne takie. Jako konsument świadomy swoich praw złożyłem reklamację w oparciu o obowiązującą jeszcze wtedy Ustawę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Podkreślam to i wszystkim polecam wybór reklamacji w oparciu o ustawę - teraz to będzie Kodeks cywilny, ponieważ ww. Ustawa utraciła moc. Sprzedawcy przyjmując reklamację z automatu zakładają jako jej podstawę gwarancję producenta, co daje im swobodę w uwzględnianiu żądań konsumenta, a proces reklamacyjny jest nieprzejrzysty i długi. Reklamując na podstawie Kodeksu cywilnego, sprzedawca jest obwarowany terminami i żądaniem konsumenta.
Telefon z powodu swoich wad nie został naprawiony, ale wymieniony na nowy. Jednakże po jakimś czasie nowy model znowu się popsuł, znowu go zareklamowałem, ale tym razem został naprawiony, a ja na pocieszenie otrzymałem nawet nową baterię. I teraz przejdę do sedna sprawy... otóż naprawiony telefon po paru miesiącach zaczął się psuć - wieszał się, nie działały aplikacje ze sklepu Play, resetował się, przeglądarka Internetu się wyłączała, nagrzewał się... więc po raz kolejny udałem się do salonu T-Mobile w łódzkiej Manufakturze celem złożenia reklamacji z żądaniem zwrotu ceny.
Kiedy pani na stanowisku specjalisty do spraw sprzedaży(!) popatrzyła dokładnie w swój komputer i przejrzała moją historię abonencką z wielkim bólem, ale i lekką satysfakcją, stwierdziła że nie może przyjąć reklamacji, ponieważ moja gwarancja wygasła... Szczerze mówiąc, byłem przygotowany na taką ewentualność, więc wyłożyłem specjalistce pokrótce mój punkt widzenia, zaznaczając że nie korzystam z gwarancji, a termin jest zachowany. Otóż na gruncie poprzednio obowiązującej ustawy przepis stanowił wprost, że w przypadku wymiany towaru na nowy termin 2 lat odpowiedzialności sprzedawcy za wady towaru biegnie na nowo od dnia wymiany. Specjalistka jednak stwierdziła, że to nie tak i że w przypadku wymiany towaru na nowy termin wynosi 90 dni. Zachęcałem panią do sprawdzenia w ustawie przepisu, powiedziałem nawet którego, jednak specjalistka odwołała się do wiedzy innej specjalistki, która swoim autorytetem orzekła, że termin wynosi 90 dni. Panie chciały przywołać jeszcze kierownika salonu, który miał dokonać ostatecznego rozstrzygnięcia, jednak ten był zajęty obsługiwaniem innego klienta, więc ja postanowiłem wycofać się i jeszcze tego samego dnia napisałem do Miejskiego Rzecznika Praw Konsumentów, aby dokonał analizy mojego rozumowania przepisów i wstawił się za mną przed T-Mobile.
W krótki czasie Miejski Rzecznik skontaktował się ze mną i przyznał mi racę, a niedługo później otrzymałem pismo z centrali T-Mobile, że rzeczywiście termin na reklamację jest zachowany i jestem zapraszany do salonu celem złożenia reklamacji, gdzie pracownicy już mnie oczekują. Pismo załączam poniżej, a jutro udam się do salonu realizować swoje prawa :-).
T-Mobile przyznało mi rację, chociaż nawet nie wiedzą jak mam na imię |
Przeczytaj również: